Jestem za tym, żeby wlepiać mandaty za przekoszone reflektory. Odebranie dowodu rejestracyjnego uważam jednak za nieco przesadzone. Sam mandat powinien wystarczyć, żeby delikwent ustawił te przeklęte reflektory. A jak się nie nauczy, to znów pięć stówek. Dowód powinien zostać odebrany za recydywę.
Dostawczaki w natarciu
Problemem według mnie są też samochody dostawcze. Absolutnie nie biję tutaj do osób poruszających się tymi samochodami, a do producentów, którzy w imię zachowania (i tak komicznych) proporcji przodu pojazdu montują reflektory na wysokości Waszych lusterek wstecznych. W taki oto sposób jadący za Wami dostawczak wali prosto w lusterko wsteczne. Nierzadko strumień światła dociera też do lusterek bocznych, tworząc świetlne stereo.
Pół biedy, gdy jedziecie gdzieś w trasę. Dostawczak to zwykle samochód służbowy, a jak wszyscy wiemy, służbowy jest najszybszy. Możecie mieć 600 koni pod maską, a bus i tak Was wyprzedzi, bo „bus musi latać”! Problem się sam rozwiąże.
Gorzej sytuacja wygląda w korku, gdy nieraz przez kilkadziesiąt minut wnętrze Waszych aut będzie się jarzyć jak na obdukcji. Później małżonka pyta, dlaczego oczy takie czerwone. Paliłeś coś? Płakałeś?!
Obrażony na ksenony
A najbardziej to nie lubię gości, którzy sobie montują chińskie ksenony. Fajnie to wygląda na zlocie, kiedy koleżki z klubu będą z otwartymi buziami klepać delikwenta po plecach, jakiego to fajnego „moda” zrobił.
W ruchu drogowym jednak efektywność tych świateł przypomina mi zapalniczkę. Świeci to wszędzie, tylko nie na drogę. Może chociaż pobocze oświetli i delikwent trafi na jakieś części zapasowe do swojego rydwanu?

Kamil Gumienny, mieszkaniec Wołomina