Marek Pietrzak: – Branża gastronomiczna ma w obecnej sytuacji „związane ręce” . Oczywiście nie neguję zasadności wprowadzonych przepisów i tak jak wielu innych przedsiębiorców zastosowałem się do rozporządzenia, zawieszając działalność restauracji. Nasz główny zysk pochodzi z rodzinnych imprez okolicznościowych, które w tym wypadku zostały odwołane. Największym wyzwaniem dla nas będzie obecnie wywiązanie się z obowiązków finansowych wobec Państwa (podatki, składki pracownicze etc.) przy braku bieżących zysków.
Jakie cele stawia sobie zespół?
– Chcemy pozostać w niezmienionym składzie. Wszyscy znaleźliśmy się w nowej dla nas, nieznanej dotąd sytuacji. Zarówno właściciele, jak i pracownicy muszą przetrwać tę przymusową przerwę. To czas dla naszych rodzin; część załogi ma małe dzieci, którymi na czas zamknięcia przedszkoli i szkół musi się zająć. Liczymy, że gdy sytuacja się unormuje i zagrożenie minie, będziemy mogli wrócić do pracy pełni motywacji i sił. Każdy restaurator zrozumie, co mam na myśli: zbliża się maj, sezon przyjęć komunijnych, a my już oczami wyobraźni widzimy naszych eleganckich Gości i stoły zastawione pysznościami. Widząc, jak sytuacja przestoju powoduje strach i niepewność jutra, wrócimy do ciężkiej pracy po prostu szczęśliwi, bogatsi o nowe doświadczenie.
Jak sytuacja pandemii wpływa na branżę?
– Jak już powiedziałem, branża gastronomiczna będzie musiała zmierzyć się z wieloma problemami: finansowymi, kadrowymi. Zdajemy sobie sprawę, że nie tylko nasza branża ucierpi, jednak przyłączamy się do apelu innych przedsiębiorców i prosimy naszych Gości: „Zmień termin, nie odwołuj!”.
Jakie jest oczekiwanie dotyczące wsparcia od władz państwowych i samorządowych?
– Jak wiele firm mamy nadzieję na skorzystanie z tarczy antykryzysowej. Liczymy, że rząd obniży obowiązkowe składki na ZUS, podatki i we współpracy z bankami zmodyfikuje plany spłat dla kredytobiorców. Życzymy wszystkim zdrowia, wierzymy, że cała sytuacja zostanie opanowana w najbliższym czasie i już niedługo będzie można spotkać się w restauracji „U Pietrzaków”, również w grupach powyżej 50 osób.
(rozmowa przeprowadzona na początku epidemii)

.jpg)